właśnie go obejrzałam na ale kino. film jest ciekawy, ale jak dla mnie strasznie męczący. niektórzy twierdzą, że "requiem dla snu" jest "dołujący" - ja go widziałam 5 razy w ciągu 2 dni. według mnie ten obraz przebija wszystkie dołujące filmy. ta atmosfera niepewności i skradające się nieszczęście, a ponadto surowe walijskie krajobrazy pogłębiają uczucie niepewności. to jest pierwszy film który oglądałam na stojąco - drepcząc niespokojnie, zaciskając pięści i co jakiś czas przełanczając na inny program, bo po prostu nie mogłam wytrzymać. trochę się wymęczyłam, bo to film o najgorszej rzeczy na świecie, o bezsilności ...