Nie powinnaś oceniać książki, skoro masz za zadanie ocenić film... Prawda jest taka, że filmy nigdy nie dorównują książkom, bo czytelnik, czytając książkę, tworzy sobie własne wyobrażenie tego, o czym czyta. Nie ma zaś takiej możliwości, by reżyser i scenarzysta mieli dokładnie to samo wyobrażenie, stąd rozczarowanie. Poza tym jest jeszcze kwestia tego, że nie wszystko, co napisano w książkach, da się pokazać w filmie, nawet mimo współczesnych efektów specjalnych.

Osobiscie w posobny sposób byłam rozczarowana nowym filmem o Narnii - "Lwem, Czarownicą i starą szafą", bo miałam wrażenie, że jego twórcy zupełnie nie zrozumieli sensu książki, jej najważniejszego przesłania, a z filmu zrobili banalną opowiastkę dla dzieci. Mimo to film nie był zły. Tutaj takiego głębokiego sensu raczej nie ma, choć domyślam się, że książka może być lepsza i zawierać więcej wątków. Jednakże trzeba pamiętać, że to jest film dla dzieci, a one charakteryzują się tym, że są bajkami, które nie muszą zawierać w sobie jakiejś ogromnej mądrości ani wielkiego prawdopodobieństwa. I jak na film dla dzieci ten film nie był zły, dało się go oglądać, a w porównaniu z wieloma innymi był całkiem dobry. Filmy powinno się oceniać, zwracając uwagę na to, do jakiego należą gatunku, bo wiadomo, że po filmie dla dzieci rzadko można się spodziewać arcydzieła, co nie znaczy, że skoro nie sprostał wymogom osoby dorosłej, należy go oceniać jako zły. Jestem pewna, że dzieciom by się spodobał.

Oceniałam film, nie książkę. Zdaję sobie sprawę, że aby powstał scenariusz, książkę trzeba skrócić, a co za tym idzie - zmienić. Niestety oglądając ten film miałam wrażenie, jakby robił to ktoś nie do końca przytomny. A co do wyobrażenia - tutaj akurat zupełnie nie chodzi o wyobrażenie, fabuła książki jest tak diametralnie różna, że wymienianie drobnych różnic, które wynikają z odmiennych wizji, nie ma sensu. Co do efektów specjalnych - zostały wg mnie zdecydowanie nadużyte, gdyby trzymano się książki jedynym koniecznym efektem była by animacja morskich koni i róg jednorożca.
Zupełnie nie zgadzam się z Twoją opinią na temat bajek - wg mnie powinny zawierać w sobie mądrość i dobro, bo skądś dzieci muszą czerpać te wartości. Bajki są do tego idealnym podłożem. W filmie zabrakło nawet tego obtrąbionego pojednania między rodami, które nie zostało pokazane, a Marynia wyrzucała perły sama.
Uważam też, że film dla dzieci może być arcydziełem. Oczywiście, jest to twór zupełnie inny, niż filmy dla dorosłych, ale może być lepszy lub gorszy, tak samo jak dramat czy komedia.
Może i ten film podobałby się dzieciom - nie wiem. Ale oprócz pośmiania się z bekania starszej "damy" nic by z niego nie wyniosły. Mnie się nie podobał.

mnie najbardziej rozśmieszyło to, ze w filmie jest mowa o rajskiej dolinie, a w tytule mamy wzgórze...
to po jakiego grzyba tak tłumaczyć tytuł? :/

hehe.. no rzeczywiście.. przez cały film o księżycowej dolinie a ani słowa o "rajskim wzgórzu" :P

ale film miły dla oka... niegłupio zrobiony... książki nie czytałem i nawet nie wiedziałem że to jest ekranizacja :]

moja ocena 6/10... obejrzałem od początku do konca, bez ziewania i nie uważam że straciłem czas... osobiście nie znoszę filmów w baśniowych klimatach pałnych magii, i innych tego typu rzeczy ale tu byłem pozytywnie zaskoczony